Sexting – nie tylko w Hollywood

Sexting – nie tylko w Hollywood W ostatnich tygodniach świat obiegła wieść, że z tajemniczej...

Zakup

Natręctwo kupowania Bohaterki amerykańskiego serialu „Seks w wielkim mieście” przechadzają się...

I edycja konkursu dla dziennikarzy pt. „Uzależnienia 21 wieku” dobiegła końca.

I edycja konkursu dla dziennikarzy pt. „Uzależnienia 21 wieku” dobiegła końca. I nagrodę zdobyła...

Wyznania zakupoholiczki

„Wyznania zakupoholiczki”  w reżyserii P.J. Hogana to lekka komedia obficie posługująca się...

Sala samobójców – uzależnienie od Internetu po polsku

Sala samobójców – uzależnienie od Internetu po polsku   Porównanie filmu „Sala samobójców”...

Przewlekła nuda a uzależnienia

Karolina Van Laere Rok: 2014Czasopismo: Remedium Nr: 7-8/2014Fragmenty artykułu „Ile nudy w...

Pokój na czacie – zjawisko cyberbullingu i uzależnienia od sieci w filmie

Pokój na czacie – zjawisko cyberbullingu i uzależnienia od sieci w filmie

Paulina Ilska Pokój na czacie w reżyserii Hideo Nakaty to nie jest film „o wpływie rzeczywistości...

Dlaczego gry online uzależniają?

Dlaczego gry online uzależniają?

Przyczyny uzależniania się od gier komputerowych przez młodzież są złożone. Można mówić o ogólnej...

  • Sexting – nie tylko w Hollywood

    środa, 11, luty 2015 20:52
  • Zakup

    środa, 11, luty 2015 11:27
  • I edycja konkursu dla dziennikarzy pt. „Uzależnienia 21 wieku” dobiegła końca.

    poniedziałek, 05, styczeń 2015 15:59
  • Wyznania zakupoholiczki

    poniedziałek, 05, styczeń 2015 15:44
  • Sala samobójców – uzależnienie od Internetu po polsku

    poniedziałek, 05, styczeń 2015 09:23
  • Przewlekła nuda a uzależnienia

    poniedziałek, 05, styczeń 2015 09:02
  • Pokój na czacie – zjawisko cyberbullingu i uzależnienia od sieci w filmie

    Pokój na czacie – zjawisko cyberbullingu i uzależnienia od sieci w filmie

    czwartek, 04, grudzień 2014 20:40
  • Dlaczego gry online uzależniają?

    Dlaczego gry online uzależniają?

    czwartek, 04, grudzień 2014 20:09
  • Zapraszamy wszystkich dziennikarzy do udziału w I edycji konkursu „Uzależnienia 21 wieku”!

    Zapraszamy wszystkich dziennikarzy do udziału w I edycji konkursu „Uzależnienia 21 wieku”!

    niedziela, 16, listopad 2014 19:59

Najnowsze artykuły

Wszyscy jesteśmy siecioholikami

Wojciech Staszewski
Rok: 2014
Czasopismo: Newsweek Polska nr 12/14

Miał być tydzień bez internetu i telefonu. Całkiem się nie dało. Już wiem, jak trudno się odłączyć. Ale to było lekkie otrzeźwienie. Wyciągam wtyczkę tuż przed północą. W e-mailu ustawiam autoresponder, ogłaszam to też na swoim blogu i Facebooku. Na trzy dni odłączam się od cyfrowego świata. „Bez odbioru”.

E-migrantka
Budzik dzwoni (oczywiście w telefonie), wyłączam i chcę poczytać newsy o Ukrainie. Nie wolno, włączam TVN24. A do śniadania czytam papierową gazetę

Susan Maushart, amerykańska dziennikarka, zauważyła, że jej dzieci (troje nastolatków) nie używają mediów elektronicznych, tylko w nich „zamieszkują”. Że kiedy zapraszają znajomych, to siedzą razem przy YouTube albo każde w kącie z konsolą/laptopem/smartfonem. Że sama „sypia z iPhone’em”, a w toalecie surfuje po sieci, odpisuje na SMS-y. Że czytanie książek, wspólne posiłki i rozmowy z dziećmi zniknęły z jej domu.

Postanowiła odłączyć się na pół roku z dziećmi nie tylko od internetu, ale też od telefonu i telewizji. Eksperyment opisała w wydanej właśnie w Polsce książce „e-migranci”.

W domu Susan Maushart najpierw był szok, potem nuda, a później zaczęły się dziać cuda. Rodzeństwo postanowiło wybrać się razem do kina, pierwszy raz od lat. Starsza córka zapisała się na siłownię, a syn przypomniał sobie o grze na saksofonie.

Dziennikarka twierdzi, że przeciętne amerykańskie dziecko poświęca na surfowanie w sieci tyle samo czasu co na sen. Problem jednak jak najbardziej dotyczy dorosłych i to nie tylko w Ameryce.

Dzień pierwszy
Budzik dzwoni (oczywiście w telefonie), wyłączam i chcę poczytać newsy o Ukrainie. Nie wolno, włączam TVN24. A do śniadania czytam papierową gazetę.

Dzwoni telefon, nieznany numer – nie odbieram, nie wolno. Może to od dentysty, mieli oddzwonić w ważnej sprawie. Idę do przychodni, bo telefonu stacjonarnego nie mam od kilku lat. Spytałem sąsiadkę, ale też już nie ma.

U dentysty jeszcze nie wiadomo, co z moją sprawą. Pani mówi, że da mi znać po południu. Tylko jak? Przyjdę lepiej jutro rano.

W redakcji szefowa ostentacyjnie zakrywa ekran swojego komputera, ale tak, żebym widział, że ma otwartego Facebooka. Dostaję zadanie – zrobić wywiad z prezesem Legii Warszawa. Tylko skąd wezmę numer do klubu, skoro z internetu nie wolno? Książki telefonicznej w sekretariacie nie mamy. Ktoś przypomina sobie numer do biura numerów.

Pierwsza kapitulacja – zaczynam dzwonić na komórki. Kolega podaje mi numer prezesa, ten nie odbiera. Druga kapitulacja – muszę wysłać SMS-a, kim jestem. Trzecia – dzwoni telefon, odbieram i bardzo dobrze, bo to asystentka prezesa.

Dobrze, ale jak się przygotuję do wywiadu? Iść do biblioteki i czytać gazety z ostatnich lat? Czwarta kapitulacja – otwieram przeglądarkę internetową, ale z żelaznym postanowieniem, że żadnego surfowania, tylko zbieranie materiałów do pracy.

W domu trafiam na końcówkę konkursu skoków narciarskich. Normalnie sprawdziłbym w internecie, jaka jest sytuacja po pierwszej serii. Nie wiem, ale oglądam. Kamil Stoch skacze nieźle.

Pięta Achillesa
– Uważam, że nie jestem uzależniona od internetu. Ale mąż mówi, że jestem, bo ile razy stanie za moimi plecami, to mam włączonego Facebooka – zaczyna Magda, pisarka.

Konto na Facebooku założyła dwa lata temu, żeby promować swoją książkę. A teraz nie ma godziny, żeby chociaż na chwilę nie zerknęła na serwis. W kolejce w sklepie. Kiedy dziecko tak długo zakłada buty w przedszkolu. Kiedy gotuje się woda na kawę. – Gdybym chodziła do kościoła, na pewno zaglądałabym też w czasie kazania – zapewnia.

Magda mieszka w małym miasteczku, wielu przyjaciół ma w Warszawie, widuje się z nimi najczęściej na Facebooku. Ale widzi, jak dużo jej to czasu zjada. Dlatego postawiła sobie granicę: nie wchodzić w filmiki, linki, które wstawiają znajomi na fejsie.

Magda uważa, że internet poszatkował jej mózg: – Zabrał mi koncentrację. Dawniej 40-stronicowy rozdział w książce łykałam na raz bez problemu, teraz ciągle się odrywam, żeby coś sprawdzić, gdzieś zadzwonić.

Komórka w torebce
Roberta dziwi tylko, że licealiści nie potrafią ze sobą rozmawiać. Są w tym niezręczni, niezgrabni i kończą z ulgą: „Dobra, to zobaczymy się wieczorem na fejsie”

Kiedyś pytano ludzi, jakie trzy książki zabraliby na bezludną wyspę. Teraz agencja Think Kong zapytała Polaków, jakie jedno medium by wybrali. Prasę wskazało 2,5 proc., radio – 4 proc., telewizję – 10 proc., a internet – prawie wszyscy – 82 proc. Nie potrafilibyśmy już żyć bez sieci, zwłaszcza teraz, kiedy jest zawsze pod ręką.

Wygląda też na to, że najważniejszym elementem damskiej torebki stała się komórka – 98 proc. kobiet ma ją zawsze przy sobie, a 64 proc. czuje, że jest od niej uzależniona. Wśród mężczyzn za uzależnionych uważa się 58 proc. – wynika z badań McCann Worldgroup. 88 proc. ankietowanych jest zdania, że „smartfon jest gwarancją robienia czegoś ciekawego”. Korzystają z niego codziennie średnio przez 1,5 godziny.

Przyklejeni do smarfona
– Ona jest przyklejona do smartfona! Musi go ładować dwa razy dziennie – opowiada o Zuzi, swojej 16-letniej córce, Robert, programista spod Warszawy. – Nie potrafi się skupić na rozmowie ze mną. Rozmawiamy, a ona komuś odpisuje. Zauważyłem, że zarywa noce, więc skonfigurowałem modem tak, że jej smartfon nie ma dostępu do WiFi od godz. 23 do 4. Ale nie mam powodu do większych restrykcji, bo ona się świetnie uczy, startuje w olimpiadach przedmiotowych. Trochę też ją rozumiem, bo jej znajomi ze szkoły mieszkają w Warszawie. Nie pozwolę jej wracać pociągiem samej po nocy, więc najczęściej spotyka się z nimi na Facebooku.

Roberta dziwi tylko, że licealiści nie potrafią ze sobą rozmawiać. Są w tym niezręczni, niezgrabni i kończą z ulgą: „Dobra, to zobaczymy się wieczorem na fejsie”.

Inny Robert jest współtwórcą przykościelnej grupy wsparcia Anonimowi Siecioholicy. Pod koniec studiów zauważył u siebie uzależnienie od gier komputerowych. Nie może jednak odciąć się od komputera, bo został programistą.

– Trzeba sobie wprowadzić restrykcje – opowiada. – W domu nie korzystam z komputera poza robieniem przelewów i zakupami przez internet. W pracy rano sprawdzam prywatną pocztę i pozwalam sobie przez 10-15 minut coś obejrzeć.

Przez grupę przewinęły się osoby, które zmieniały pracę na niezwiązaną z komputerami. Był drobny przedsiębiorca, którego firma zbankrutowała kiedyś przez rachunki za połączenia modemowe. Były rozpadające się małżeństwa.

Dzień drugi
Dzwonię już bez zażenowania. Bez telefonu czułem się jak głuchoniemy. Nie mogłem potwierdzić ping-ponga z przyjacielem ani odebrać połączenia od siostry ciotecznej, z którą miałem się spotkać.

W pracy szefowa szydzi, że siedzę w internecie, i nie przyjmuje wyjaśnień, że siedzę merytorycznie. Ale i tak wiem, że mnie podziwia, wcześniej bezskutecznie próbowała namówić innych na odłączenie od sieci. Najlepszy był kolega, który stwierdził, że teraz ma za dużo pracy, mógłby dopiero za miesiąc.

Najgorzej jest ze smartfonem. Cały świat na wyciągnięcie ręki, a nie wolno po niego sięgnąć. Czuję charakterystyczny skurcz mięśni prawego przedramienia, kiedy mi się nudzi – ręka już kieruje się do kieszeni po smartfon.

Susan Maushart przyznaje się do sypiania z iPhone’em. Ale opisuje ostrzejsze przypadki, np. facet z telefonem w wodoodpornej torebce chodził nawet pod prysznic. Podaje zaczerpniętą z poradnika dla rzucających smartfony BlackBerry tzw. tabelę wstydu. Czy przerywam rozmowę z drugą osobą, żeby skorzystać z telefonu? Czy odpisuję na e-maile podczas posiłku z innymi? Czy piszę na klawiaturze podczas kierowania samochodem? Czy wysyłam SMS-y podczas jazdy na nartach? Odpowiada: „Otóż nie wysyłam! Bo nie umiem jeździć na nartach”.

Moje wyznanie wstydu wyglądałoby tak: zdarza mi się sięgać po iPhone’a w kolejce, w korku samochodowym, podczas oglądania meczu piłkarskiego reprezentacji Polski, w trakcie nudnych spotkań towarzyskich. Wcale nie jestem z tego dumny. Czuję, że obowiązujący mnie teraz zakaz to terapeutyczna część mojego eksperymentu dziennikarskiego.

Mózg jak wyszukiwarka
Gdybym nie mógł korzystać z internetu, nie wyszukałbym informacji o tym, że:

  • Statystyczny Polak surfuje w sieci 18 godzin miesięcznie, Duńczyk 30 godzin, a Ukrainiec 11 – wynika z badań firmy Gemius.
  • W Polsce jest 6,8 mln użytkowników Facebooka, co daje nam 24. miejsce na świecie. Na Facebooku jest więc co trzeci polski internauta. Na świecie jest łącznie 750 mln użytkowników serwisu.
  • 69 proc. polskich pracowników korzysta w pracy z internetu w celach prywatnych – wynika z badań firmy Sedlak & Sedlak. Najczęściej odwiedzają sklepy internetowe, prywatną pocztę, portale informacyjne i społecznościowe.
  • Według amerykańskich badań cytowanych przez prof. Kazimierza Krzysztofka „młodzi ludzie korzystający z sieci zapamiętują nie informacje, ale to, gdzie ich szukać”. – Mózg zaczyna działać jak wyszukiwarka – komentuje profesor.

Szabat internetowy
William Powers, amerykański dziennikarz, którego książka „Wyloguj się do życia” właśnie ukazała się w Polsce, proponuje „internetowy szabat” – odłączanie się od internetu w każdy weekend. Przyznaje, że wprowadzenie tej zasady było dla jego rodziny sporym dyskomfortem. Nie można sobie czegoś spontanicznie wygooglować, odpisać znajomym na e-maile. Ale pisze też o dużej korzyści: „Jeszcze raz uczyliśmy się zdolności do bycia samemu”.

„Wyobrażam sobie, że gdyby więcej modemów było wyłączanych w piątkowy wieczór, ludzie zaczęliby otwierać okna i wychodzić na ulice jak podczas przerwy w dostawie prądu, spotykać sąsiadów, których ledwie znają” – zauważa Powers.

I cytuje Stephena Kinga: „Nie sądzę, by ktokolwiek na łożu śmierci żałował, że nie spędził więcej czasu, rozmawiając przez komunikator internetowy”.
Dzień trzeci

Z wywiadu z prezesem Legii nic nie wyszło, piszę tekst o Polakach i Rosjanach. Mam trochę namiarów, ale nie wszyscy odbierają telefon. Więc ostatnia kapitulacja – wchodzę na Facebooka, wyszukuję bohaterów, wysyłam im wiadomości. Ale obiecuję sobie: tylko merytorycznie. Obietnicy dotrzymuję. W jeden dzień zbieram prawie wszystko. Wydajność dwa, trzy razy większa niż przy zwykłej swobodzie internetowej.

Wieczorem robimy z córką (lat 12) parówki na kolację. Córka zawija się z talerzem do telewizora, zatrzymuję ją, że będzie wspólny posiłek jak w epoce przedcyfrowej. – Tak jak ostatnio, kiedy czytałeś coś na smartfonie? – pyta. Ma rację, czytałem i się tego wstydzę.

Rano sprawdzam zapis smartfona – eksperyment skończony. Mam 73 nieodebrane e-maile i 22 powiadomienia na Facebooku. Oraz kilka postanowień: nie czytać smartfona w korkach ani podczas rozmowy z żoną, nie surfować bez celu, nie sprawdzać maniakalnie komentarzy na blogu i Facebooku. Siadam do pisania tekstu o Rosji i naprawdę nie surfuję po Morzu Czarnym.

Na koniec znajduję – oczywiście w internecie – test na uzależnienie od internetu. Osiem pytań, trzy razy zaznaczam „tak”: że czasem nie mogę się doczekać wejścia do sieci, bywam rozdrażniony, kiedy próbuję to ograniczać, i zdarza mi się siedzieć w internecie dłużej, niż zamierzałem. Reszta „nie”. Dostaję diagnozę: „Nie masz wcale lub masz niewiele objawów uzależnienia od internetu. Gratulujemy!”.

Czubek góry
Przychodzi baba do lekarza i mówi, że nie może odciągnąć syna od komputera.
– No cóż, trzeba go będzie leczyć.
– Ale czym?
– Dziewczynami, papierosami i piwem.
Ten dowcip znalazłem w internecie.

Kinga Jasińska, psycholog z warszawskiego ośrodka Polana, potwierdza, że nieleczone uzależnienie behawioralne może przejść w chemiczne: – W szpitalu spotkałam pacjenta, który wcześniej siedział w internecie po kilkanaście godzin dziennie, grał, sprawdzał kompulsywnie portale społecznościowe. Nie spał nocami, więc żeby funkcjonować w dzień, zaczął sięgać po amfetaminę. To go tak nakręcało, że zaczął brać leki uspokajające, które bardzo silnie uzależniają.

Psychoterapeuci mówią, że uzależnienie to wierzchołek góry lodowej. Najważniejsze, co jest pod nim. – Może to być ucieczka od rzeczywistości, nieumiejętność radzenia sobie ze stresem. Ucieczka od relacji. Albo ucieczka od emocji – wylicza Jasińska.

Na przykład ktoś godzinami gra w Quake’a. Psycholog zapyta, po co mu taka tożsamość albo czy nie radzi sobie ze złością w realu. Ktoś kompulsywnie sprawdza informacje, psycholog spyta, skąd się biorą jego lęki. A kiedy ktoś wpisuje na Facebooku dziesiątki nieważnych wiadomości, np. zaczyna dzień od postu „Poranna kawa”?

– Może nie ma bliskiej osoby, której może tę kawę podać? A może ucieka od rzeczywistości, bo zaraz wychodzi do pracy, której nie cierpi? Zawsze chodzi o to samo: o ludzi, o ucieczkę, o emocje.

Link do artykułu:
http://stylzycia.newsweek.pl/wszyscy-jestesmy-siecioholikami-newsweek-pl,artykuly,282174,1.html

Poradnia on-line

poradnia icon

801 889 880

Telefon zaufaniatelefon icon

 

Znajdź ośrodek

znajdz

Nasze strony


nasze strony